czwartek, 10 stycznia 2013

Oil

Takie perspektywy są przed ropą. Jeśli przejrzycie historię tego surowca zauważycie, że z reguły dołki są w zimie, a na wiosnę wzrosty. Tak więc tylko umocnienie złotówki może nam kierowcom ulżyć w naszej niedoli ;-) Jesienią zakotwiczyłem się myśli, że USDPLN dojdzie niebawem do 4,60 ;-) Tak będzie z pewnością tylko, że nie w tym ani następnym roku. Struktura została zanegowana i scenariusz alternatywny, w który nie wierzyłem, jest w grze. Doszły mnie słuchy, że w mediach wreszcie zaczęli zauważać kryzys na naszej zielonej wyspie - pierwszy raz od 2009 r. Wtedy zakończył się spadek po 2008. To dobrze "wróży". Dlatego na Wigu 20 po korekcie jest duże prawdopodobieństwo wzrostów. Jesienią sądziłem, że już czas by ten cały cyrk padł, ale po przeanalizowaniu jeszcze raz wykresów przypuszczam, że zostało nam do kresu tej paranoi conajmniej dwa lata. Dwa lata na spłatę kredytów walutowych. Następnej fali osłabienia złotówki względem franka raczej większość już nie wytrzyma. Wzrost oprocentowania w "bratniej" Szwajcarii, której gospodarka w tej chwili kuleje plus omawiane przyszłe osłabienie złotówki będzie zabójcze. Tak jak sławny Edward od Gierków nie wytrzymał swego czasu wzrostu oprocentowania długu w dolarach czym doprowadził do upadku PRL {by nie zwalać wszystkiego na biednego towarzysza Edwarda to plany zadłużania naszego kraju były już przed objęciem przez niego władzy - on był tylko narzędziem, trybikiem w komunistycznej korporacji ;-) } tak możliwe jest bankructwo nie jednej polskiej rodziny. Dlatego warto przygotować się na ten pesymistyczny scenariusz już teraz np. zgłębiając tajniki rynku walutowego i stworzeniu dzięki spekulacji na nim odpowiedniej "poduszki bezpieczeństwa". Każdy jest kowalem własnego losu. ;-) To stwierdzenie można przyjąć z radością lub smutkiem - ja wybieram pierwszą opcję ;-) a Wy? Pozdrawiam ;-)

2 komentarze:

  1. Ameryki Pan nie odkrył. Dolar był już i po 5 zł...a potem za mniej niż 2 złote. A teraz jest po 3,10 zł. So what? I czego to ma niby dowodzić? A co do kredytów walutowych, to raczej PLN-owcy już teraz kiepsko przędli, jak WIBOR był na 4,75%. Sam mam kredyt w CHF i absolutnie nie mam z tym problemu że teraz CHF jest po 3,37 zł, kiedyś był po 2 zł a za X lat będzie...no właśnie po ile? Po 7 zł? Po 1,5 zł? Wiem jednak, że zaoszczędziłem masę kasy na spłacaniu w CHF i może być sobie nawet przez X następnych lat po 5 zł, a i tak summa sumarum będę do przodu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ameryki wcale nie miałem zamiaru odkryć - Kolumb też tego nie uczynił. ;-)
    Kurs CHF nie jest tak groźny jak zwiększenie oprocentowania. Mój znajomy w marcu 2009 płacił przy kursie franka 3,30 ratę kredytu 1900 zł, a w sierpniu 2011 przy kursie 4,12 niecałe 1500 zł ;-) Tak więc nałożenie obu tych czynników może łatwo wynieść wysokość raty w tym przypadku powyżej 2500 zł. Pierwsza rata w 2008 tego człowieka to było skromne 1200zł.
    Oczywiście spłacając raty we frankach cały czas płaci się mniej niż w kredytach złotówkowych, ale nieruchomości w większości przypadków są nie do sprzedania.
    Ale tym komentarzem też Ameryki nie odkryłem ;-)
    Życzę Panu jak najlepiej, ale lepiej mieć gotówkę w pogotowiu w razie powyżej opisanej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń