środa, 22 kwietnia 2015

"Niebezpieczne związki bronisława komorowskiego" 22 IV 2015





Dziś premiera książki opisującej poczynania bronisława k. inne niż te lansowane przez "wolne media". Zanim pójdziecie głosować na ów osobistość przyjrzyjcie się dokładnie.
Niech Wasz wybór będzie świadomy.
Poniżej fragment tej książki.

"Nie jestem lekarzem, ani tym bardziej dobrym lekarzem, ale jedno mogłem stwierdzić na pewno: dyrektor IV oddziału Banku PKO BP w Warszawie, zginął wystarczająco dawno, by wystąpiło pośmiertne stężenie mięśni, lecz nie na tyle dawno, by się cofnęło...
- Głowa nieszczęśnika spoczywała na stole, na którym leżała Beretta PX 4. To pistolet niewiele większy od standardowego telefonu komórkowego, którego jednak pocisk, zamiast przebić ciało ofiary na wylot, niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze - kontynuował spokojnie. - Przypuszczenie, że dyrektor popełnił samobójstwo kilka godzin po tym, jak dzwonił do nas z deklaracją przekazania nazajutrz informacji najwyższej wagi, wydało mi się zbyt naciągane. Postanowiłem więc sprawę zbadać z bliska. Gdy podszedłem do trupa, już wiedziałem w jaki sposób umarł…
Zniżył głos do szeptu. W pełnej napięcia ciszy zgrzytnęło kółko zapalniczki. Pochylił się do przodu, oparł o stół i mówił dalej cichym głosem:
- Trzy ślady na piersi nie pozostawiały wątpliwości. Widziałem takie wiele razy, zbyt często, by się mylić. Mój zawód często
sprawia, że stykam się z martwymi ludźmi, których zgon bynajmniej nie był naturalny. Nigdy jednak nie widziałem podobnej sytuacji: ofiara, w której ciele tkwiły trzy kule, wyglądała tak, jakby zginęła śmiercią samobójczą. Nie zauważyłem śladów bytności osób trzecich, ale wizja samobójcy pociągającego za spust raz za razem i trafiającego za każdym razem we własne serce, podczas gdy już pierwszy strzał musiał być śmiertelny, wydała mi się równie absurdalna, co groteskowa. Morderca byłby kompletnym idiotą, gdyby sądził, że ktoś uwierzy w taki scenariusz. Kimkolwiek jednak był, nie przywiązywał dużej wagi do uwiarygodniania pozorów...

...W towarzystwie mojego gospodarza spędziłem pięć godzin, by później wieczór poświecić na uporządkowanie notatek. Cała historia w trakcie naszej rozmowy zaczęła nabierać przejrzystości. Pokazywała, jak bardzo rzeczywisty wizerunek Wojskowych Służb Informacyjnych oraz najważniejszego polityka, który służb tych bronił, z konsekwencją godną lepszej sprawy, odbiega od wizerunku wykreowanego.

Dochodziła dwudziesta, gdy sięgnąłem po drugą teczkę wypełnioną aktami śledztwa prowadzonego przez oficerów „polskiego FBI” - Centralnego Biura Śledczego. Jej lektura potwierdzała, że choć każdy polityk ma swojego trupa w szafie, to Bronisław Komorowski miał całe cmentarzysko.
Z całościowej analizy zebranego materiału wynikało, że minister (bronisław komorowski) był na bieżąco informowany przez podległe mu służby o sytuacji na Wojskowej Akademii Technicznej. Mimo to nie tylko nie podjął żadnych działań, które położyłyby kres pandemonium, ale wprost przeciwnie - usuwał przeszkody, które powstawały na drodze działalności „Pro Civili”.
Funkcjonariusze CBŚ ustalili też, że Rosjanin posługujący się personaliami „Igor Kopylow” - organizator procesu wyłudzania ogromnych kredytów bankowych na rzecz „Pro Civili”, współdziałający z WSI i grupą pruszkowską – miał niezbędne pełnomocnictwa wydane przez Ministerstwo Obrony Narodowej do zapoznawania się z pracami badawczymi na WAT, sięgającymi nawet tajemnic państwowych. Świadkowie potwierdzili, że Igor Kopylov regularnie kontaktował się z kapitanem Piotrem Polaszczykiem, który według relacji tych samych świadków miał z kolei mieć kontakt z Bronisławem Komorowskim. Kopylow był też inicjatorem factoringu, zwanego systemem satelitarnym, który polegał na zakładaniu fikcyjnych spółek na fałszywe tożsamości lub „ludzi – słupy”, w zamian za określoną gratyfikację. Osoby te, bądź firmy, zaciągały kredyty w bankach, głównie w IV Oddziale PKO BP w Warszawie. Po krótkim czasie spółki ogłaszały bankructwo lub upadłość, a zaraz potem upadały spółki, które poręczały im kredyty, jak Korporacje „Adar”, „Petimpex”, „Parsley Company Limited”, „Kipron”, „Czok”, „Kiumar”, czy „Glicor”. Wszystkie te spółki były kapitałowo i osobowo powiązane z Igorem Kapylovem. Kwota wyłudzeń dokonanych tylko w ten sposób przekroczyła sto milionów złotych, a przecież był to tylko drobny zakres działalności „Pro Civili”''...
Polecam zapoznać się z całą książką.

4 komentarze:

  1. a ziemia jest płaska, tak mi powiedział Elvis Presley, którego dziś spotkałem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście z perspektywy Pana poziomu.

      Usuń
    2. Jest Pan złośliwy chcąc dorównać swoim mistrzom, nie lepiej pozostać przy analizach giełdowych? Ja nikogo swoja kwestią nie obraziłem, wyraziłem tylko swoja opinię n/t publikacji, której zawartość , jeżeli chodzi o prawdę jest co najmniej wątpliwa

      Usuń
  2. Czy jestem złośliwy? To zależy od interpretacji. Tak samo jak w TFE. Widzimy pewną strukturę ale odczytać ją możemy odmiennie.
    Czy Pan przeczytał książkę? Zna fakty w niej zawarte?
    Jeśli ogląda się wiadomości w telewizji, które są kreowane na potrzeby rządzącej ekipy to faktycznie można równie dobrze wierzyć, że ziemia jest paska, a Elvis żyj,e a My żyjemy w "wolnym kraju" nie okradani przez tzw. "świnie przy korycie", które są wybierane dzięki "baranom" głosującym w wyborach.
    Czy Pan nikogo nie obraził to też kwestia sporna.
    Proszę obejrzeć zeznania komorowskiego na youtube i zastanowić się czy ów osobnik jest chory na amnezję czy ukrywa coś tudzież kłamie. W obu przypadkach nie może sprawować swojego urzędu przez następną kadencję.
    Ciekawe, że w "wolnym kraju" cztery "niezależne" telewizje, które uzyskały akredytację na transmisję na żywo ów zeznań nagle zrezygnowały.

    OdpowiedzUsuń